poniedziałek, 17 czerwca 2013

Gościnność...ahh..

 Gościnność ludzi nie zna granic. Tak! Napiszę ten post bo jestem zbulwersowany. Być może i nie mam racji i każdy ma prawo się ze mną nie zgadzać ale jak dla mnie to po prostu chamstwo. Taka sytuacja. Pojechałem sobie autem do koleżanki dosłownie na pięć minut. Postawiłem auto ładnie, podobnie jak inni ale z tą różnicą, że nad czyimś domem. Pięć minut. Pół auta na ulicy, pół na krawężniku jak to w mieście. Trzeba sobie jakoś radzić. Wychodzę z auta. Zamykam. Odchodzę kawałek dalej, aż tu nagle widzę jak z domu wychodzi mężczyzna z telefonem komórkowym. Mija pięć minut. Wracam i ten pan do mnie, że zadzwonił na policję i czy, że zawsze staję tak nad czyimś podwórkiem. No po prostu zagotowało się we mnie. Byłem wściekły. Dalej jestem. Moim zdaniem ten ktoś ma ze sobą problemy. Skoro mu się nudzi i jedyne co robi to dzwoni na policję to gratuluję pomysłu. Wymieniłem parę zdań i pojechałem bo co się będę użerał z panem. Gnojkiem. Nie wiem, czasami nie rozumiem takich ludzi. Zrozumiałbym gdybym tam stał parę godzin. Gdybym tarasował przejście, czy jakiś wyjazd. Jednak nie. Przeszkadzało mu po prostu to bo miał taką zachciewajkę. Słyszałem jak wszedł do domu i jakaś jego żona "i co? i co?". Ciekawość? Głupota? Mi nie przeszkadza, że ktoś stanie pod moim domem. No bo skoro nie ma miejsca to każdy walczy o swoje. No ale cóż... Różni ludzie, różne poglądy.Pozdrowienia dla tego Pana.

Źródło obrazka:
http://media.ingbank.pl/prf/186222/311182/ankieta_2305.png

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz